sobota, 15 listopada 2014

Napoje polskie w baroku

Woda wydaje się wszystkim dzisiaj najbardziej naturalnym z napojów, to jednak w dawnej Polsce brakowało osób, które ją piły. Francuz Hubert Vautrin uważał, że „gdyby Polacy żyli jeszcze w stanie dzikości, woda z mokradeł wystarczyłaby im na zaspokojenie pragnienia. Ponieważ jednak cywilizacja doprowadziła ich do niewolnictwa i przymusowej pracy, potrzebny jest im napój bardziej krzepiący, który by przytępił w nich świadomość nieszczęśliwego losu”. Jako jedne z pierwszych napojów fermentacyjnych wymienia on zsiadłe mleko, a kolejnie miody pitne.
O ile w krajach kultury wina naturalna rzeczą było spożywanie wina, które było łatwo dostępne i  dosyć tanim słabym trunkiem, który  powstał w procesie fermentacji winogron, w krajach północnych i w Polsce rolę wina spełniało piwo.  Piwo tamto nie przypominało obecnego, gdyż było o wiele słabsze słabsze.
W Polsce piwo miało  podobną rolę jak wino mieszane z wodą we Francji lub w innych krajach śródziemnomorskich. Jakub Kazimierz Haur twierdził, że piwo jest bardzo zdrowe dla człowieka, gdyż posila, tuczy i jest zdecydowanie zdrowsze niż wino. Jako jedne z lepszych piw wymienia w wydanej w 1693 r. książce Skład abo skarbiec znakomitych sekretów oekonomiej ziemiańskiej… między innymi piwa  łowickie, wareckie i brzezińskie.
Powszechne również były w Rzeczypospolitej polewki piwne, które traktowano jak pożywienie. Krzepiące napoje powstawały na bazie zmieszania piwa z winem. Piwo, które mieszano z winem francuskim, sokiem z cytryny i słodzono cukrem nazywano kaliszanem. Jędrzej Kitowicz wspominał o tym  jako o zapomnianym orzeźwiającym napoju po wcześniejszej biesiadzie lub służył jako zachęta do dalszego picia. Czasem dla urozmaicenia biesiady pito to między jednym a drugim kielichem wina – dla odmiany smaku.
Elitarnym napojem był jednak miód pitny. Jego sekret został opisany w 1565 r. przez Fulwiusz Ruggieri, nuncjusza watykańskiego: „Mają drugi napój, zwany miodem – bardzo używany na Rusi, na Podolu, w Prusiech i Mazowszu – który niczym nie jest, tylko miodem przaśnym gotowanym z wodą, i jest podobny koloru do najpiękniejszego wina, ale zbyt słodki, i dlatego zapewne zaprawiają go czasem sokiem jabłecznym, wiśniowym lub korzeniami. Miód, zwany lipiec, który robią na Rusi, lepszy jest od wszystkich innych, jak się o tym wyżej powiedziało”.
XVII wiek to jednak upadek miodosytnictwa. Sarmata wolał napić się winem węgierskim, które coraz bardziej zyskiwało na popularności, by ugasić pragnienie. Wódka pojawiła się w tym samym czasie w Polsce. Sarmacka wódka była tak jak piwo, słabsza niż obecna, ponieważ miała tylko od 15 do 30 % alkoholu. Wódki mocniejsze, takie jak anyżówka, cynamonówka czy ratafia, służyły bardziej jako lekarstwo niż napój do picia. Były też znacznie droższe. Cenionymi wódkami były również wódki gdańskie. Sprowadzano też wódki francuskie – te znajdziemy w spisie alkoholi w inwentarzach pośmiertnych kupców poznańskich z końca XVIII wieku.
Herbata, która jest dziś popularna, niegdyś używana była jedynie jako lekarstwo. Służyła jako lekarstwo na problemy żołądkowe, gdyż podawano ją w razie problemów z trawieniem. Kiedy kawa pojawiła się w Polsce, pili ją tylko bogaci szlachcice i mieszczanie, gdyż tylko ich na nią było stać. Jak podaje Kitowicz, kawę pijano rano z mlekiem, a tuż po niej wódkę. Później jednakże stała się ona tak popularnym napojem, że dom bez kawy „byłby poczytany za prostacki i sknerski”. Obcokrajowcy, którzy odwiedzali Polskę, uważali, że w Polsce można dostać wyśmienitą kawę i  dobre wino. Kawę, jeśli była mocna i dobra, nazywano polską, a słabą – niemiecką. Terminologia ta, według Johanna Ericha Biestera, funkcjonowała również w krajach sąsiadujących z Polską. Doceniane przez obcokrajowców wino nie pochodziło jednakże z Węgier a nie z Polski, jednak w myśl zasady in Hungaria natum, in Cracovia educatum, to „wychowane” w Rzeczypospolitej wino węgierskie stało się symbolem szlacheckiego pragnienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz